,
„Maryjo Ty powiedz coś w drodze widziała? Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała”.
Tak śpiewaliśmy w Oktawie Wielkanocy.
To spotkanie Marii Magdaleny i Jezusa z pewnością było pełne światła. Światła nadziei; światła, które rozprasza ciemności
i smutek…
Szukasz takich spotkań i promyków w swoim życiu?
Wigilia Paschalna – najważniejsza Liturgia w roku – jest pełna tajemnic i oczekiwania. Przynosi Światło, które rozświetla mroki naszych serc, gdy cisza wieczoru spotyka się z żarem ognia, odkrywając głęboką symbolikę, która prowadzi nas ku zmartwychwstaniu Chrystusa, ku spotkaniu z Nim.
Warto, by to zapalone w sercach Światło nie zagasło wraz z końcem Triduum, z końcem Oktawy Wielkanocy, z końcem Okresu Wielkanocnego…
Nasz kościół jest bogaty w witraże i zawsze zachwyca mnie ich widok, szczególnie w słoneczne dni, kiedy przebija się przez nie światło i „maluje” wnętrze w przenikających się wzajemnie kolorach.
Ale jest jeden witraż, „schowany” w prezbiterium... Maleńki. Właściwie jest w całym kościele niewielka przestrzeń,
w którym można go dostrzec. Przyznaję, że sama nie do końca zwracałam uwagę, że tam jest i nie spodziewałam się,
że blask, który przez niego się przebija nada tak cudowny blask w jednym z najpiękniejszych momentów ostatniego czasu.
„Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem” (Lb 6, 24-26). Kiedyś ten cytat był dla mnie wspaniałym życzeniem na Nowy Rok. Dziś – to także obraz sakramentu pokuty i pojednania. Nigdy dotąd tak dosłownie nie zrozumiałam tych słow. Blask wspomnianego witraża przebił się przez wąskie szczeliny konfesjonału. Doświadczyłam wówczas chyba najpiękniejszych okoliczności spowiedzi w życiu – z perspektywy konfesjonału był to blask, który przenikał
ciemności. Z perspektywy serca – Jezus Miłosierny, przenikający ciemności moich grzechów, przychodzący ze swoim przebaczeniem, pokojem i nieskończoną miłością.
Wydarzyło się od tego czasu wiele, ale wciąż wracam myślami do tamtej chwili, a serce jakby nabrało czujności i wręcz „wypratuje” takich spotkań pełnych światła – w Słowie, w Eucharystii, w pięknie wschodzącego słońca i świata...
Niedługo później światło małego witraża zatrzymało mnie na nowo. W Niedzielę Wielkanocną zajaśniał jasnym, ciepłym blaskiem Zmartwychwstania. Nie sposób było nie uradować się tym widokiem, który już raz tak mnie zachwycił…
Dziś Uroczystość Zesłania Ducha Świętego… I choć nie oczekuję, że mały witraż z prezbiterium przyciągnie dziś mój wzrok jak przyciągał przez wiele dni Oktawy Wielkanocy, to bardzo wierzę, że w naszych sercach zapłonie taki ogień Ducha Świętego, który wypełni cały kościół światłem i obfitością Darów nawet w pochmurny dzień...
ws